3 czerwca 2009

Zegar Zagłady




Na warkoczach Ukrainy wiszą bomby Rosji. Psy merdają coraz rzadziej, daleko od wiernych suk. Pod mostem mały Rysio szkicuje okręt wojenny. Tankowce zalewają pustelników ropą. Jedzcie z tego wszyscy. Korea ma coś czego nie ma nikt, ale nikt o wszystkim wie. Na rynku rzucają zaklęcia na Żydów, won do Palestyny. Pałace kultury to zapachowe świece na grobie edukacji. Chłosty w Arabii rozgrzeszają Europę. Humanitaryzm. Matka z dzieckiem błaga o wojnę, gryząc kraty przedszkola. Donald i Lech obtoczeni w bułce tartej wschodzącego słońca. Trzy tancerki dupnego klubu kłócą się o jakość łonowych futer. Kolejny raz spijam pianę uzależnień, siedząc obok siebie.

Białasy podpalają skórę w instytucjach wdzięku - chcą być czarni. Murzyńskie dzieci smarują się kredą, nie chcą już tracić nóg. Nastawiamy jazz późnym wieczorem, żeby przytłoczyć sąsiadów. Wszyscy sąsiedzi byli w Familiadzie, od kiedy w 44 wyszli z kanałów. Kuba - Ojczyzna albo Śmierć, cygara wyciągną również z naszych spodni. Szalony Charles wyjdzie za trzy lata. Wyjdzie po twoje gardło. Prawnicy błagają w ogłoszeniach o nagie zdjęcia młodych chłopców. W Anglii wymiatał zabawny Benny, my też mamy wesołego ojczulka. Czeskie fryzury, nowe nokie, rock zachodu, później Turcja albo Grecja. Po drodze wypadek przy pracy, mlaskanie na kiełbasianym weselu.

Stary, dobry Clint ćwiczy kowbojski refleks w ubikacji. Każdego to czeka. Szykujcie gumowe pały, dziś odwiedza nas drużyna Pospolitej Rzeczy. Już nie potrafię brzydzić się zabijaniem i życiem krewnych z Irlandii, oddanych pucybutów materializmu, o kamiennych głowach konsumpcji. W miejskiej wciąż są wolne dla rumuńskich grajków i skinów-kanarów. Sprawdźmy sobie wszyscy te bilety, sprawdźmy czy jesteśmy legalni. Za jakiś czas legalne będą długie włosy. Kobieta w spodniach. Islam. Ciągle gada o jednym oku i znaku na czole, rozpozna to tylko wierzący. Przez mgłę czytam z ruchu warg małego Jezusa. Nad drzwiami ewakuacji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz