16 października 2010

Amiina - drżące uszko odcinek kolejny

Syntezatory, pianina cyfrowe, gitary barokowe, elektryczne, harfy szklane, czelesty, dzwonki, skrzypce, wiolonczele, kieliszki z wodą, altówki, cytry, mandoliny. Gotowe! Jesteśmy na islandzkich lodowcach. Amiina, czyli kwartet żeński (Hildur Ársælsdóttir, Edda Rún Ólafsdóttir, Maria Huld Markan Sigfúsdóttir i Sólrún Sumarliðadóttir - imiona i nazwiska oczywiście podaję z pamięci) grający coś na pograniczu kosmosu i tego, co po drugiej stronie czarnej dziury. Tu lodowce Islandii, tam Most Einsteina-Rosena, czyli gdzieś w okolicach białej dziury.

Poniżej fragment tej magii. Dziewczyny w ciekawy sposób przemieszczają się po scenie, szczerze mówiąc zazdroszczę im porządku, który towarzyszy występom, jak i samej muzyce. Słuchaczy ostrzegam - w przerwach utworów odbędą się krótkie rozmowy, które prowadzi pani z innych sfer.



a na dobranoc ciekawostka ze stajni Collapse Under The Empire:

1 komentarz:

  1. wysłałam Ci tego maila z muzą, myślę, że warpaint powinno przypaść Ci do gustu. co do VETO - zakochałam się najpierw ja, później Adam i tak siedzimy jak te łosie i słuchamy non-stop :) dziękówa ziom.

    OdpowiedzUsuń