8 grudnia 2010

Stukotanie

Plac Na Rozdrożu, grudniowy wieczór.
Twórca zmiata towar brudnych ulic, drapieżnik
zasnął w tajemnicach podziemi. Zastanawia mnie
smutna twarz dziecka, która mignęła gdzieś
między światłem a rozumem. Zza zakrętu
wyskakuje ogromny lew, mija mnie
z piskiem. Krzyczę na każdego "animal"
albo "zwierzę". Krzyczę na każdego "ja".

Nagle mamy czerwiec, ten sam plac.
Tym razem to twarz starca wymieniła się
ze słońcem.

1 komentarz:

  1. drapieżniki są wszędzie, zwłaszcza między grudniem a czerwcem, miedzy światłem a rozumem...krzyk tu nic nie pomoże...

    OdpowiedzUsuń