31 stycznia 2011

Islandzkie danie główne



Do elektroniki dodać szczyptę popu, muzyki tanecznej i łychę czystego electro. Islandzka załoga Bloodgroup potwierdza, że taki przepis to połowa sukcesu, na resztę składa się wyobraźnia, sceniczna ekspresja i umiejętne serwowanie.
Sunna Þórisdóttir, urocza wokalistka, momentami elektryzuje jeszcze bardziej niż Karin Dreijer Andersson z The Knife. Porównanie zresztą nieprzypadkowe, bo twórczość Bloodgroup można umiejscowić między eksperymentującym duetem ze Szwecji, roztańczoną elektroniką FM Belfast i solowymi dokonaniami Jónsi'ego. Janusa Rasmussena, który obok Sunny również użycza wokalu w kompozycjach Bloodgroup, znamy m.in. z ciekawego projektu Kiasmos, w którym wespół z Ólafurem Arnaldsem scala techno z islandzkim minimalizmem. Ale wróćmy do dania głównego, czyli Bloodgroup.
Ich pierwszy album „Sticky Situation", wydany w 2007 roku zebrał pozytywne recenzje, ale przede wszystkim zaintrygował krytyków z całego świata muzycznego. Co ciekawe grupa miała wówczas na karku tylko roczek działalności. Zainteresowanie Bloodgroup przełożyło się na etap koncertowania, stąd obecność na wielkich festiwalach, choćby na amerykańskim South by Southwest (SXSW), kanadyjskim NXNE, czy jednym z większych otwartych festiwali w Europie, organizowanym w pobliżu duńskiej miejscowości Roskilde.
W roku 2009 Bloodgroup wydaje krążek numer dwa. „Dry Land” przynosi im islandzką nagrodę Kraumur. Zespół rusza w kolejną trasę koncertową i po wizycie u naszych zachodnich sąsiadów odwiedzi nas w Poznaniu i Krakowie.

Koncerty:

Pod Minogą, Poznań
1 lutego, wstęp: 20-25 zł
Klub Re, Kraków
2 lutego, wstęp: 25-35

______________
Zapowiedź również w "Metrze", nr 2015

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz