23 września 2009

Jacek Krajl kontra różne rzeczy




widokówki

I.

dwudziesty piąty dzień z rzędu w pracy, bolą oczy i krzyż
jest bardzo ciężki. nie mam na kartę miejską, z ogłoszeń
milczą, może zły numer w dokumentach, sprawdzę wieczorem
przy kawie, postukam kapciem o zimną podłogę, w rytm
jakiejś smutnej melodii polskiego radia trzy, cztery
papierosy później będę już daleko od szlaku turystów
zdobędę szczyt, zwiedzę Hiroszimę na chwilę przed
domem handlowym słoń, który dźwiga resztę świata
rzucę na szczęście moją resztę, wciągną mnie wieżowce,
w których psy i koty walczą o pustą miskę, doprowadzę się
do próżni, bo czas i przestrzeń to wymysł oszusta, jezu

II.
jaki ten polski spleen jest męczący, osłabiający, żeby aż
gonić przed tym do abstrakcji? zmieniać biegi maszyny snu,
wszędzie zachlane mordy, hip-hop, gadu, zipy czy inne
dziwne galerianki, paserki, chodnikowcy w strojach
wyjściowych, mordy bonzo, mordy wczorajszej dysko
młoty, widziane jako złoto miedziaki z dekoltem do
arizony, do pierwszego daleko, do ostatniego bliżej,
filmy o tym, aktorzy bliźniacy, z kaczyniakiem czy przeciw
będziesz dziś na lansie, z opadniętą szczęką i ślinotokiem
oczy wpatrzone w stłuczkę, czynności milicji czy policji,
sam już nie wiem, z pewnością obywatelskiej, bo tu
wszystko pod obywatela zrobione, dziury nawet
idealnie wdrożone w te piękne widokówki, pozdrowienia
z kraju, przyjeżdżajcie do nas, mamy tu amerykę w proszku




papier & nożyczki


chińskie HD zapowiada wojnę
ptaki w potrzasku wieczornej mgły
telefon nie daje głosu
twoja szwecja mówi chłodne dobranoc
świat jest pijany
jesteś jego kolejną flaszką
nosisz czapkę niewidkę
idziesz po krawędź
z łazienki do pokoju z pokoju
do łazienki z łazienki do kuchni
szukasz czegoś
podchodzisz do krat
pająk kładzie muchy obok siebie
jesteś zawiedziony
opatulasz nogi i siadasz przy herbacie
z miodem
w rurach zimna krew
na poczekaniu rodzisz się na nowo
rodzisz przeciwieństwo
dla żartu
śpiewasz nucisz milczysz
on off
kłótnie będą trwały cały wieczór
tymczasem hormony zaczynają padać
on
światła palą cienie
cienie palą papierosa
boisz się
ta noc jest każdą nocą
twarz nakłada się twarzą
w twarz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz