10 czerwca 2009

obszar bezodpływowej depresji na pustyni Mojave w południowej części stanu Kalifornia

marmurowy żółw

wieczór działa dziwnie. ciemniejąca
zieleń Pragi. jesień zaciska gardła, czytam
ze ścian. Jezus. czytam, dwadzieścia cztery zero zero.
Mari Paz nie pisze wierszy. liczy teraz dni,
suchy piach pustyni Mojave, pisze za nią.
sam kiedyś myślałem o tym. żeby wyjechać. ptaki
wracają do klatek. co my tu mamy. w tej klatce
buty do stepowania, na sprzedaż, stosy książek,
much. długa kuchnia. widna. twarz kota, cień starego
projektora. fajka rybacka, sieć pająka. Gustawa.
zadomowił się, sukinsyn. prowadzę ważną rozmowę.
w fotelu kapłan, morderca wolnego czasu, ręce
złożone na kolanach. podłamany fotel, znasz ten ból,
niebezpiecznie wygięta noga, prawa. lewa.
kilka zdań mojej opowieści rozejdzie się echem Mojave
w nieskończoność. Mari Paz, wiem, że przeliczysz to
na piasek. wspominałem to wszystko idąc warszawską jerozolimką,
niosłem w sobie krawędź. ta krawędź wprosiła się do mnie.
umyłem ręce w powietrzu. brałem udział w sztuce, księżyc
zaciągał mnie do każdej dziury, wyrzucał na bruk, na zbity pysk.
miałem przeludnioną głowę. przestałem pamiętać, zaczynałem
zapominać. byłem tym kapłanem, kilka lat później
próbujesz odczytać zapis, Mari, przy moim nazwisku,
wyrywasz chwasty, opuszczony ogród. odnosisz wrażenie:
wszystko ma swoje miejsce. nazywasz mnie marmurowym żółwiem.
zostawiasz. piasek Mojave. napisze o mnie.







**

chłodny gołąb katedry, wnętrzność. dociera tu
błagalny krzyk sieroty. dociera tu on sam,
z grymasem słońca, zostawiając na chwilę ciało
przy czerwonym stosie cegieł. taka to
świątynia, przystanek wrzeszczącego od lat
sześciu bądź sześćdziesięciu, zależy
czy liczyć na trzeźwo. noc wybija gwiazdę
ciemnego jeziora, ślepcy próbują zdrapać strupy
z oczu do oczu przechodzi sierota, przez moment
nosisz jego imię, kwiat pustyni pod kamieniem
szarości. wnętrzność. tym razem twój krzyk,
przechodzi przez hotel na peryferiach. skończysz
w dwugwiazdkowej wannie, pijacki likier, ręka
wyciągnięta. w stronę domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz