1 marca 2014

monolog nienawidzącej mnie ulicy

od prawej, na nienawidzącej mnie ulicy, stoję ja
obok mama, dziadek na wózku Tadek, ciotka Elka dziennikarka
tata uśmiechnięty gitarzysta i siostra z rozbitym kolanem
chwilę później ogłoszono koniec komuny, początek Hollywoodu
wtedy dorosłem, pocałowałem parę razy podłogę i zacząłem
mówić głośniej, kraść konie z najbardziej mi obcą osobą na świecie
bo życie to przecież wieczne omijanie pokrzyw
ale spokojnie - teraz śpię już tylko z gitarą i żenię się z drzewami
na nienawidzącej mnie ulicy, więc można powiedzieć
wariat, Cohen z Chelsea Hotel
zwłaszcza gdy podnoszę nóż, patrzę przed siebie, za siebie
a tam, na nienawidzącej mnie ulicy, stoję już tylko ja




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz