3 marca 2011

Czy Polacy nie mają serca?


100 tysięcy udostępnień na Facebooku, ponad 3 mln wyświetleń w serwisie YouTube i kolejne miliony wpisów bywalców Twittera. Zrobiona w Polsce gra komputerowa zanim w całości ujrzała światło dzienne jednocześnie oburzyła i zdobyła uwielbienie na całym świecie.


Od kilku dni zapowiedź gry "Dead Island" robi zawrotną karierę. W "LA Times", podobnie jak w "The Guardian", zastanawiano się, czy to najlepszy trailer wszech czasów. W "NY Post" pojawiła się chęć odwiedzin Martwej Wyspy, na której toczy się gra, a w CBS News pytano, czy po zwiastunie gry można płakać jak dziecko.

Historia w trzyminutowym filmiku to retrospektywa. Bardzo realistyczna martwa dziewczynka leży na trawie. Stonowana muzyka z sekcją smyczkową i klawiszami dodaje dramaturgii kolejnym scenom. Ścieżkę dźwiękową przerywają okrzyki żywych trupów. Akcja cofa się, dzięki czemu widzimy, że dziecko wyrzuca przez okno jej własny ojciec. Dopiero później poznajemy powodyjego zachowania. Córka, wcześniej zaatakowana przez krwawą hordę zombi, sama zmienia się w potwora i atakuje ojca.

Ojcowski odruch

– Czy w Polsce ludzie mają serce? – pyta w innym youtube’owym hicie Geoff Ramsey. Znany spec od gier i krótkich filmów wytrzymuje tylko 20 sekund trailera „Dead Island”. Sam jest ojcem i według niego producenci gry przekroczyli granicę dobrego smaku. Wydaje się jednak, że w Polsce mało kto podziela je go wrażliwość. Użytkownicy YouTube’a spierają się co prawda o to, który moment zapowiedzi gry jest najsmutniejszy, ale raczej szukają filmowych porównań, niż krytykują niepotrzebne okrucieństwo. Nasza branża komputerowa jednogłośnie zachwyca się dziełem Techladu (a właściwie szkockiej firmy Axis Animation, z którą Techland współpracował, a która słynie z niebanalnych zajawek).

– Wiedzieliśmy, że wątek martwej dziewczynki będzie wstrząsający, ale o taki efekt nam chodziło. To, co pokazaliśmy, nie wychodzi poza okrucieństwo, które już wcześniej oglądaliśmy w wielu grach i filmach – mówi Paweł Kopiński, przedstawiciel wrocławskiej firmy i jeden z twórców gry. – Mnie to w ogóle nie szokuje – mówi recenzent gier Piotr Kubiński. – To, co wyróżnia „Dead Island”, to walory techniczne, ale nie brutalność. Tak się robi gry. Podobnego zdania jest znawca nowych mediów i bloger Artur Kurasiński, również ojciec małej dziewczynki. – W filmach z gier widziałem dużo gorsze rzeczy. Ta produkcja jest dla dorosłych i zapowiada się wyśmienicie – mówi.

Za komputerową granicą

Zamieszanie wywołane przez "Dead Island" przypomina kontrowersje wokół poziomu "No Russians" z gry "Call of Duty: Modern Warfare 2". Rosyjskie media (m.in. Russia Today) łączyły ostatnie tragiczne wydarzenia z lotniska Domodedovo z poziomem gry CoD, gdzie gracz ma możliwość strzelania do ludzi na rosyjskim lotnisku. Ale to prawdopodobnie tylko przysporzyło grze reklamy. Podobnie stało się z Dead Island. Martwa Wyspa za sprawą leżącej na trawniku dziewczynki medialnie ożyła. Oczekiwania są ogromne, choć sławny już trailer może diametralnie różnić się od gry. Czy wtedy gracze będą rozczarowani? I co twórcy gier będą musieli pokazać następnym razem, żeby przyciągnąć ich uwagę?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz