20 września 2012

(***) i spytała mnie...

i spytała mnie, czy jest fajną laską 
bo zostawiła ją matka, żona i kochanka 
no panie morrison, pomóż pan, powiedziała, a ja 
zrobiłem się czerwony jak parada równości 
w myślach wciągnąłem kokę, wstrzyknąłem herę i zajarałem 
jak w jakimś filmie, czas niewyobrażalnie przyspieszył 
żaden ze mnie morrison, a z dorsów to pamiętam tylko 
don't you love her madly, don't you need her badly 

i spytała mnie, czy mogę to zaśpiewać 
albo chociaż zanucić pod tym moim garbatym nosem, 
żydowskim kulfonem, dodała, a ja 
przypomniałem sobie żart, że jak coś jest za małe 
to najlepiej zawinąć w wyborczą, która wszystko wyolbrzymi 

i spytała mnie, czy jestem normalny, że tak na nią patrzę 
tymi faszystowskimi gałami, ryknęła, a ja 
patrzyłem jak sinieją jej popękane naczynka na policzkach 
wytartych o te pomarańcze i zielenie chodnika 
a usta mienią się jesienną czerwienią 
i byłem szczęśliwy

1 komentarz:

  1. "Pamiętliwe" te Twoje wiersze, Jacek. Obrazowe. Smakowite.

    OdpowiedzUsuń